sobota, 21 marca 2020

Chlebek

Cześć!
Siedzicie w domu? Bo ja tak! Koraliki zawsze są przygotowane na nowe wyzwanie, ale tym razem opowiem Wam co zrobiłam. Coś innego, co też można nazwać rękodziełem. Odważyłam się i...upiekłam chleb.
Zakwas dostałam od syna i pierwszy chleb piekłam pytając jak to się robi.
Podziełiłam na dwie foremki i...
...był dosyć dobry ale nie o to mi chodziło żeby był dosyć dobry. Chciałam żeby był pyszny. Posłuchałam rad syna. Poszperałam w internecie i upiekłam drugi pyyyszny chleb.
Zakwas  dokarmiałam 3x. Pierwszy raz wzięłam 90g mąki żytniej i 90g wody i dokładnie wymieszałam z zakwasem. Słoik przykryłam ręcznikiem papierowy, ale można gazą. Trzeba to robić w wysokim naczyniu bo zaczyn rośnie. Odstawiłam na około 4-5 godzin. Po tym czasie  znów dołożyłam 90g mąki żytniej i 90g wody wymieszałam i zostawiłam przez całą noc żeby zakwas spokojnie nabierał siły. Rano znowu 90g mąki, 90g wody i czekałam ok 2 godzin. Zaczyn był gotowy.
Następnie do miski wsypałam 100g mąki żytniej, 300g mąki pszennej, 150g wody i 400g zaczynu. Dodałam soli ok 1płaską łyżkę i 1łyżeczkę cukru. Wszystkie składniki wymieszałam, przykryłam ściereczką i zostawiłam do wyrośnięcia na ok 1godz. Bardzo ważne jest żeby wszystkie etapy robione były w cieple. Zaczyn do pierwszego chleba postawiłam na kaloryferze, ale do drugiego zostawiłam na bufecie w temperaturze pokojowej i rósł mi bardzo ładnie.
Ciasto rosło pięknie, a ja nabierałam pewności, że chlebek się uda. Nie podzieliłam na dwie foremki tylko włożyłam całe ciasto do jednej, przykryłam ściereczką i zostawiłam na około 4 godziny do wyrośnięcia. Trzeba sprawdzać żeby chleb nie przerósł. Foremkę z chlebem włożyłam do zimnego pieca, nastawiłam na 200C i piekłam godzinę.
Acha, jeszcze przed włożeniem do pieca wierzch ciasta posmarowałam oliwą. Razem z chlebem wstawiłam żaroodporne naczynie z wodą. Tym razem chleb udał się na 100%.
Nie mogliśmy się doczekać kiedy ostygnie żeby spróbować. Mmm...."niebo w gębie". Pyszny!!!
Tak sobie myślę, że to nie jest koniec. Spodobało mi się pieczenie chleba. Jeszcze muszę przypilnować żeby nie był mocno zrumieniony, ale to juz drobiazg. Najważniejsze, że już za drugim razem udał się doskonale. Zrozumiałam, że przy pieczeniu chleba nie wolno się spieszyć. Czas jest naszym sprzymierzeńcem.
Także jak widzicie siedząc w domu można nauczyć się czegoś nowego. Nie, nie, nie będę teraz pisać bloga kulinarnego. Koraliki są i będą na pierwszym miejscu moich zainteresowań, ale spróbować  zawsze warto.Polecam i czekam na opinie czy Wam też się udał chlebek zrobiony własnoręcznie.
Pozdrawiam!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz