niedziela, 24 listopada 2013

Najpierw babeczki, potem domeczki

Mój "Feluś" ma humorki. Raz się zawiesza, raz w ogóle nie chce działać. Krzysio powiedział, że to chyba szwankuje dysk (czy jakoś tak). Tylko tego mi brakowało :( Narazie jeszcze jakoś działa, więc pokażę, co zrobiłam. Zanim jednak wzięłam się za robienie domków, to stwierdziłam, że przyda się coś słodkiego na poprawę humoru. Najszybciej robię babeczki z przepisu na piernik bez miodu:

3 jaja, pół słoiczka dżemu z czarnej porzeczki, szklanka mleka, 2 szklanki mąki, pół szklanki oleju, cukier waniliowy, po łyżeczce cynamonu, sody i kakao. Ja biorę dżem, jaki akurat mam w domu.

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać mikserem. Blaszkę wysmarować, posypać tartą bułką, wlać ciasto. Piec 40 min. Jeśli robię piernik, to po wystudzeniu przekrawam go wzdłóż na dwie połowy i przekładam dżemem lub kremem. Po złożeniu robię polewę czekoladową i polewam piernik.
Dzisiaj z tego przepisu zrobiłam babeczki. Do foremek na mufiny wlałam ciasto, do każdej foremki wrzuciłam śliweczki z naleweczki (śliweczki pycha, bo własnej roboty:) naleweczka też). Piekłam 20 min. Po ostudzeniu posypałam cukrem pudrem. Pyszny podwieczorek zobaczcie sami:
Jak już dogodziłam podniebieniu i dorzuciłam deczko w biodra, zabrałam się za domki, które zrobił mój mąż. Zdolny ten mój ślubny jak nie wiem co. Każdy domek pomalowałam, nakleiłam serwetki i stwierdziłam, że czegoś im brakuje. Wziełam folię sospesso nakleiłam ptaszki i odpowiednio powyginałam. Domki polakierowałam, klejem na gorąco przykleiłam ptaszki, a pastą strukturałną zrobiłam śnieg. Cudnie wyszło, a mój wnusio był zachwycony.
Z Mikołajem też zrobiłam:
Lubię robić rzeczy, które są inne niż kupowane w marketach. Takie, które mają duszę, a robione są nie tylko rękoma, ale i sercem. Bo jeśli robię coś dla kogoś to zawsze myślę, że to musi być wyjątkowe.
Teraz czas na gwiazdki, serduszka, bombki i...


Pozdrawiam czytających i odwiedzających!
Mam nadzieję, że nie zanudzam was swoimi opowieściami ;)

piątek, 22 listopada 2013

Złoty talent

Witajcie!
Dzisiaj brałam udział w "Jesiennej Rewii Talentów - Mikrofon dla Seniora". Czytałam dwa swoje wiersze.
Konkurencja była bardzo duża. Jak skończyły się prezentacje kabaretów, zespołów śpiewaczych i poetów,
wszyscy śpiewaliśmy i świetnie się bawiliśmy, a jury obradowalo. Ogłoszenie wyników zaczęto od wyróżnień i wtedy powiedzialam mojemu mężowi, że ja nie mam żadnych szans. Chciałam już wychodzić, gdy ogłoszono, że ZŁOTY TALENT w kategorii "Poezja" otrzymuję ja. Ja??? Chyba nie muszę opisywać mojej radości! :)
To są wiersze, które przedstawiłam:
Na flecie ktoś gra

Na flecie ktoś gra, na skrzypcach.
Przez mgłę przelatuje dźwięk cichy.
To gra deszczowa orkiestra.
Cichutko gra rapsod błękitny.

Szmerem przeplywa po niebie.
Szumem z drzew strąca liście.
Szeptem do snu tuli ziemię. 
Cichutko żegna życie.

O zmierzchu zapali lampkę.
Światlo lecące do nieba.
Cichutko wiatr wzdycha i płacze.
Podmuchem płomień rozwiewa.

I gra orkiestra sennie 
z daleka dźwięki jej brzmią.
Na flecie ktoś gra, na skrzypcach.
Wiecznego pożegnania ton.


Rozmowa z Tuwimem

Stoję przy ławeczce, przyglądam się Panu.
Dlaczego proszę pana, nie pójdzie Pan do domu?
Dlaczego Pan tak siedzi?
Przecież śnieżek pruszy.
Czy nie zimno Panu?
Czy nie marzną uszy?
A czy nos nie szczypie od śniegu i mrozu?
Jak się Pan uśmiecha, to cieplej od razu.
Może koc przyniosę i okryję Pana?
A on do mnie na to:
Dziękuję kochana.
Bardzo Pani troskliwa, lecz mróz mi nie straszny.
Śniegu się nie boję.
Gwiazdki mam na twarzy.
Gdy się bardzo nudzę, z Reymontem pogwarzę.
O prozie i poezji stworzonej do marzeń.
Rubinstejna gry pięknej też czasem posłucham.
A gdy nikt nie widzi, do fabrykantów pukam.
Spoglądam na secesyjne piękne kamienice,
które ozdabiają naszą główną ulicę.
Zadumał się ów Pan,
na ławeczkę wrócił.
Nad czasu przemijaniem bardzo się zasmucił.
Pożegnał się ze mną.
Za nos na szczęście chwyciłam.
Na zimowym spacerze z Tuwimem byłam.

A tak wygląda dyplom:
Otrzymałam też aparat fotograficzny, którym będę robić zdjęcia moich wyrobów. Fajnie jest być docenioną i mieć na koncie jakiś sukces, który dzielę z najbliższymi. Wspierają mnie i cieszą się razem ze mną moim sukcesem. Dzisiaj pokazałam Wam swoje wiersze, a już wkrótce pokażę domki na choinkę.

Pozdrawiam odwiedzających i czytających!

piątek, 15 listopada 2013

Jesiennie

Witajcie!
W środę byłam na spotkaniu klubu literackiego "Limeryk". Było bardzo fajnie. Chwaliłyśmy się swoimi wierszami, a specjalnym gościem była pani Basia Kaszyńska. Przemiła osoba, która pisze wiersze i bajki pełne ciepła i miłości. Każda z nas pisze na swój sposób, tak, jak czuje i potrafi, a pani Basia udzielała nam porad i omawiała nasze wiersze. Fajnie, że jest takie miejsce, gdzie możemy pokazać naszą twórczość i jeszcze czegoś się nuczyć.

Jesienna miłość

Jesienna miłość jest taka ciepła,
babim latem otulona,
delikatnymi niteczkami,
które niesie wiatr.

Jesienną miłość spotkałam w parku,
dostrzegłam w barwach liści.
Bo właśnie teraz w parkowych drzewach
jesienna tęcza lśni.

Źródło jesiennej miłości
z porannej mgły wypływa.
Nasza jesienna miłość
okruchy słońca ukrywa.

No tak, jak ktoś jest "zakręcony" to na maksa. Miałam robić bombki, a piszę wierszyki. Spoko, na wszystko jest czas i miejsce. Pomocnika do robienia bombeczek już mam:
Tijuś swierdził, że odrobina srebrnej taśmy przyda się mu i próbował zrobić jakąś ozdobę na choinkę, ale najlepiej taśma nadawała się do zabawy. Śmiechu było dużo, a bombki zrobiłam sama.
Ja robiłam bombeczki, a mój kotek łapał brokat. Teraz cały się świeci jak świąteczna ozdoba.
Następne będą domki, serduszka i......
...zobaczycie jak zrobię ;)
Pozdrawiam czytających i odwiedzających!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Oswajanie "Felka"

Jak wstawiać zdjęcia, kiedy nie ma się zielonego pojęcia, jak to zrobić? Podobno to wcale nie jest trudne. Taaaaa... akurat.
"Rany, mamo, czytaj, co jest napisane i bądź cierpliwa", powiedzieli moi panowie. Ciekawe, jak mam być cierpliwa, skoro to tak długo się ładuje. Ten mój komputerek "Felek" jakoś dziwnie nie chce ze mną współpracować. Mam czterech facetów i się z nimi dogaduję, a ten tu się buntuje. "No dobra "Feluś", teraz będziesz grzeczny, a ja nauczę się wstawiać zdęcia". Oczywiście darłam się za każdym razem, jak coś nie wychodziło. Podłączyć przewód do aparatu i komputera, włączyć aparat zatwierdzić... iiiiiiii - guzik! Jeszcze raz - podłączyć, zatwierdzić, kliknąć "Wstaw obraz", "Wybierz pliki", wybrać zdięcie, kliknąć "Otwórz". "Yes, yes, yes! Udało się! Huraaaaaa!" Po kilku próbach wychodzi mi całkiem nieżle. Oswoiłam "Felka" i daję sobie radę.
Żeby mieć czym się chwalić, muszę zrobić parę nowych zdjęć moich "arcydzieł". Zaczęłam od prezentu dla mojej synowej z okazji imienin. Zrobiłam bransoletki i ozdobiłam pudełeczko, które zrobił mój mąż.
Mam kasetkę na biżuterię z lusterkiem. Taka gładka była, nudna, więc zrobiłam ją w stylu romantycznym, tak, żeby była w komplecie z wazonikem, który już wam pokazałam.
A teraz wygląda tak.

Bardzo fajnie wygląda w komplecie:
Najwyższy czas pomyśleć o bombkach i już do świąt będę robić różne ozdoby świąteczne. Jedną już zrobiłam.
Pozdrawiam czytających i odwiedzających :)
 

sobota, 2 listopada 2013

Zaduszki


Chyba każdy z Was był odwiedzić swoich bliskich na cmentarzu. Listopad to taki miesiąc nostalgi i zadumy nad nieuchronnym odejściem. Ja  lubię przechadzać się wieczorem cmentarnymi alejkami i przyglądać się migającym płomykom. Ten nastrój jest jedyny i wyjątkowy. Spacerując, w ciszy, ułożyłam wiersz:

Odchodzimy
  
Coś w liściach zatrzepotało,
coś w gałęziach szeleści.
Coś - chyba anioł,
a może Wszyscy Święci?

Wiatr w gałęziach śpiewa
zapatrzony w zmierzch.
Odchodzimy do nieba,
odchodzimy gdzieś.

Już nic nie widzę,
serce z żalu drga. 
Modlitwa za zmarłych,
Modlitwa do Boga.

Zapach kwiatów i świec.
Zapach ziemi i zniczy.
Ścieżka jakaś prowadzi
do bram tajemniczych.


To taka myśl, tęsknota, co nigdy nie gaśnie...


Pozdrawiam czytających i odwiedzających