wtorek, 25 sierpnia 2020

Witajcie!
Znowu nie miałam czasu opowiadać Wam co u mnie nowego, ale już się poprawiam.
Koronawirus nadal nas gnębi i więcej siedzę w domu niż chodzę na spacery. Podobno tak bezpieczniej. Oczywiście nie zaniedbuję koralików i powstało trochę nowych projektów w barwach wakacji.







Szkoda, że nie mogę spacerować brzegiem plaży i słuchać szumu morza :( ale " co sie odwlecze to nie uciecze".
3 sierpnia odeszła moja przyjaciółka, współ organizatorka kiermaszy w Ogrodach Geyera Basia Nakonieczna. Wspaniała i bliska mi osoba. Bardzo mi jej brakuje.
Dostałam od niej guziki, które obszyłam i zrobiłam wisiory. Oto dwa z nich.


A 16 sierpnia mieliśmy 40 rocznicę ślubu - Rubinową. Cała rodzina była z nami i świetnie się bawiliśmy.

 Oczywiście nie mogło zabraknąć z tej okazji nowej biżuterii.


 Zatęskniłam za lampionami, są świetną ozdobą na romantyczny letni wieczór

Zbliża się jesień i w planach mam nowe projekty. Jak zrobię to wam pokażę.
Pozdrawiam!






sobota, 2 maja 2020

Dzień doberek!
Wirus nadal się panoszy, a u mnie rządzą koraliki.  Ostatnio bardzo polubiłam ścieg brick i zrobiłam super komplety na lato.
Jeden komplet rozjaśnia i rozwesela każdą kreację. Są to motyle. Wisior, bransoletka i kolczyki.
Motylki lubią wolność i ciepło lata. Mam nadzieję, że szybko polecą zwiedzać zdrowy świat.
Latem można wspaniale spędzać wieczory. Imprezy, grilowanie, biesiady na łonie przyrody, a kreacje na takie okazje uświetni komplet złoto - granatowy. Kolczyki i bransoletka.
Zwiewna suknia, ten komplecik i wieczór będzie baaardzo udany. Też tak myślicie?
Pozdrawiam!

niedziela, 19 kwietnia 2020

Bułeczki

Hejka!
Niech już ten wirus idzie sobie precz!!! No... niestety rokowania nie są dobre, jeszcze sobie trochę u nas pochuligani! A skoro tak to trzeba ten czas umilić. Oczywiście koralikuję albo czytam, ale nie tylko. Naszła mnie ochota na słodkie bułeczki. Takie, które pysznie smakują z masełkiem albo z dżemikiem.
Wzięłam pół opakowania drożdży (ok 2dkg), pół szklanki cukru, 10 dkg margaryny (może być masło), ok. pół szklanki mleka, 2jajka, 1 żółtko (białko zostaje do posmarowania ciasta), 1/2 kg mąki, cukier wanilinowy, szczypta soli.
W garnuszku podgrzałam mleko i rozpuściłam w rondelku margarynę. Najpierw w miseczce wymieszałam rozkruszone drożdże, łyżeczkę cukru, 2 łyżeczki mąki i odrobinę ciepłego mleka. Odstawiłam na 15 min. do wyrośnięcia. Do dużej miski wsypałam mąkę, cukier wbiłam jajka i żółtko, wlałam ciepłe mleko i margarynę, wsypałam cukier wanilinowy i szczyptę soli. Dolałam wyrośnięte drożdże. Wszystkie składniki wymieszałam i jak już wszystko było połączone zaczęłam wyrabiać ręką ciasto. Wyrabia się tak długo żeby ciasto odchodziło od ręki. Po wyrobieniu odstawiłam na 2 godziny do wyrośnięcia. Po tym czasie przełożyłam ciasto na stolnicę posypaną odrobiną mąki i po krótkim wyrobieniu uformowałam wałek, który podzieliłam na dwie części. Z jednej części zrobiłam bułeczki.
Drugą część rozwałkowałam, posmarowałam dżemem i zwinęłam. Włożyłam do foremki.
Odstawiłam na pół godziny do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzałam do 180 stopni . Po wyrośnięciu posmarowałam bułeczki i struclę białkiem. Najpierw upiekłam bułeczki, a potem struclę. Piekłam 20 min. 
Bułeczki super smakują z masełkiem albo z dżemem. Strucla też smakuje wybornie.

Bułeczki powędrowały do moich wnuków, zadzwonili i powiedzieli "babciu chcemy jeszcze". No...radość ogromna. Oczywiście znowu upiekę bułeczki,  bo nic tak nie raduje jak to, że wszystkim smakują.
Mniam! Czy Wy też sobie dogadzacie?  Pochwalcie się.

Wypieki wypiekami ale koraliki czekają.Postanowiłam zrobić komplecik ściegiem brick i jak zrobię to oczywiście pokażę.
Pozdrawiam!


czwartek, 16 kwietnia 2020

Witam Was wiosennie!
Nadal bezpieczniej jest zostać w domu mimo tego, że baaardzo ale to bardzo mam ochotę na spacer.
No cóż, trzeba wytrzymać i już. Z niecierpliwością czekam na lato. Na swobodne spacery bez zakazów i nakazów. Na ciepłe promienie słońca i szum wiatru. Na... no właśnie żeby w zdrowiu doczekać tych pieknych chwil lepiej zostać w domu. Oczywiście, żeby się nie zanudzić to  koraliki rządzą.
Co powiecie na komplecik kolczyki i bransoletka w barwach piasku?
Kolczyki ściegiem brick zrobiłam według tutorialu ViolettyKrygier.
Świetnym kompletem na lato będzie bransoletka i kolczyki z flamingami.
Bransoletka zrobiona jest na krośnie, a kolczyki ściegiem brick.
Taki mam nastrój na letnią biżuterię.
Pozdrawiam!

niedziela, 5 kwietnia 2020

Witajcie!
Jest piękna słoneczna pogoda, taka prawdziwie wiosenna. Chciałoby się wyjść na spacer, ale nie można. Bezpieczniej zostać w domu. Na wiosnę popatrzymy przez okno, ale za to... lato...lato będzie piękne tego roku. Może nie pojedziemy do dalekich krajów, albo nad morze. Może będziemy tęsknić za cieplutkim piaskiem i szumem fal, ale będziemy się cieszyć, że zarazy już nie ma. Że jesteśmy zdrowi i możemy pójść na spacer do parku albo do pobliskiego lasu. Ach jak będzie pięknie.
A żeby było jeszcze piękniej przyda się odrobina biżuterii w kolorze lata, morza i piasku. Sami zobaczcie superowe kolczyki indiańce, które latem wyglądają najpiękniej.

Niebieskie jak morze z czerwienią jak letnia miłość. Do kolczyków bransoletka zrobiona na krośnie.
Prawda, że zapachniało latem?
A może kolczyki z kwiatkami?
A do kolczyków wężowa bransoletka, na której rozkwitła łąka.
Świetny komplecik na letni spacer.
Mmm...już czuję zapach lata i wakacji bez tej paskudnej zarazy. Bardzo wesołe kolczyki i bransoletki napewno poprawią każdej z nas humor.
Pozdrawiam!







 

środa, 25 marca 2020

Koronakolczyki :)

Hej! Witajcie!
Czy wiecie, że zapięcie do bransoletki może posłużyć jako baza do kolczyków? Ano, może!
Do zrobienia kolczyków wykorzystałam element z koroną. Do kółeczka przywiązałam nitkę i ściegiem brick obszyłam dookoła. Uszyłam trzy rzędy i powstały kolczyki.
Wirus ma koronę... to moje kolczyki też mogą mieć. One nie szkodzą zdrowiu! Ozdabiają i dopełniają kreację. :) Szyjąc ułożyłam wierszyk. Tak mnie jakoś naszło, a dawno nic nie napisałam.

Pytasz jak się czuję?
A...w porządeczku!
Dzień spędzam na fotelu,
a noce w łóżeczku.

Czuję się jak na wojnie,
tylko wróg niewidzialny.
Wkrótce mi się skończy
okres kwarantanny.

Nigdzie nie wychodzę.
Z okna zerkam na świat.
Stosuję się do zaleceń
i do mądrych rad.

Pogadam na messengerze.
Zadzwonię do rodziny.
Poczytam na " fejsie",
albo książkę w ciszy.

Posprzątałam dokładnie.
Wszystko błyszczy i lśni.
Tylko nowych pomusłów
już brakuje mi.

Pytasz jak się czuję
gdy wokół zaraza.
Siedzę sobie w domku.
Nic mi nie zagraża.
Nie mam obowiązkowej kwarantanny, ale stosuję zasadę " siedź na pupie" i jak widzicie wcale się nie nudzę.
Pozdrawiam i życzę zdrowia!


sobota, 21 marca 2020

Chlebek

Cześć!
Siedzicie w domu? Bo ja tak! Koraliki zawsze są przygotowane na nowe wyzwanie, ale tym razem opowiem Wam co zrobiłam. Coś innego, co też można nazwać rękodziełem. Odważyłam się i...upiekłam chleb.
Zakwas dostałam od syna i pierwszy chleb piekłam pytając jak to się robi.
Podziełiłam na dwie foremki i...
...był dosyć dobry ale nie o to mi chodziło żeby był dosyć dobry. Chciałam żeby był pyszny. Posłuchałam rad syna. Poszperałam w internecie i upiekłam drugi pyyyszny chleb.
Zakwas  dokarmiałam 3x. Pierwszy raz wzięłam 90g mąki żytniej i 90g wody i dokładnie wymieszałam z zakwasem. Słoik przykryłam ręcznikiem papierowy, ale można gazą. Trzeba to robić w wysokim naczyniu bo zaczyn rośnie. Odstawiłam na około 4-5 godzin. Po tym czasie  znów dołożyłam 90g mąki żytniej i 90g wody wymieszałam i zostawiłam przez całą noc żeby zakwas spokojnie nabierał siły. Rano znowu 90g mąki, 90g wody i czekałam ok 2 godzin. Zaczyn był gotowy.
Następnie do miski wsypałam 100g mąki żytniej, 300g mąki pszennej, 150g wody i 400g zaczynu. Dodałam soli ok 1płaską łyżkę i 1łyżeczkę cukru. Wszystkie składniki wymieszałam, przykryłam ściereczką i zostawiłam do wyrośnięcia na ok 1godz. Bardzo ważne jest żeby wszystkie etapy robione były w cieple. Zaczyn do pierwszego chleba postawiłam na kaloryferze, ale do drugiego zostawiłam na bufecie w temperaturze pokojowej i rósł mi bardzo ładnie.
Ciasto rosło pięknie, a ja nabierałam pewności, że chlebek się uda. Nie podzieliłam na dwie foremki tylko włożyłam całe ciasto do jednej, przykryłam ściereczką i zostawiłam na około 4 godziny do wyrośnięcia. Trzeba sprawdzać żeby chleb nie przerósł. Foremkę z chlebem włożyłam do zimnego pieca, nastawiłam na 200C i piekłam godzinę.
Acha, jeszcze przed włożeniem do pieca wierzch ciasta posmarowałam oliwą. Razem z chlebem wstawiłam żaroodporne naczynie z wodą. Tym razem chleb udał się na 100%.
Nie mogliśmy się doczekać kiedy ostygnie żeby spróbować. Mmm...."niebo w gębie". Pyszny!!!
Tak sobie myślę, że to nie jest koniec. Spodobało mi się pieczenie chleba. Jeszcze muszę przypilnować żeby nie był mocno zrumieniony, ale to juz drobiazg. Najważniejsze, że już za drugim razem udał się doskonale. Zrozumiałam, że przy pieczeniu chleba nie wolno się spieszyć. Czas jest naszym sprzymierzeńcem.
Także jak widzicie siedząc w domu można nauczyć się czegoś nowego. Nie, nie, nie będę teraz pisać bloga kulinarnego. Koraliki są i będą na pierwszym miejscu moich zainteresowań, ale spróbować  zawsze warto.Polecam i czekam na opinie czy Wam też się udał chlebek zrobiony własnoręcznie.
Pozdrawiam!




środa, 18 marca 2020

Witajcie!
Tak się zastanawiam jak długo jeszcze będziemy siedzieć zamknięci we własnych domach. Jak długo będziemy patrzeć na siebie i zastanawiać się: zarazi mnie czy nie zarazi? Mijamy się i boimy. Rozmowy przez telefon i zapewnienie " Mamo, u nas wszystko w porządku, jesteśmy zdrowi". Jak długo.....
No cóż. Trzeba się dostosować i myśleć pozytywnie. Przecież kiedyś ten wirus się skończy.
Tym czasem szyję, łączę, tworzę. Zobaczcie co zrobiłam.
Tak, to jest świetny spsób na przetrwanie.
Pozdrawiam.