Kochani!
Sezon na jarmarki trwa w pełni. W niedzielę byłam na imieninach Romualda Traugutta. Tak, tak. Święto ulicy urządzili mieszkańcy i restauratorzy. Było gwarno i wesoło. Nie zabrakło rękodzielników. Swoje stoisko miałam i ja.
Do stolików dostawiłam skrzynki, które pomalowałam na biało. Postawiłam jedną na drugiej i powstał niewielki regalik. Jak widzicie wygląda całkiem fajnie. Zobaczcie, jak było.
Szczudlarze rozbawiali przychodzących na imieniny. Jeden próbował "wbijać" dobry humor do głowy młotkiem, a drugi twierdził, że podlewa swoje kwiatki i polewał ludzi wodą z konewki. Takie zabawne chłopaki.
Zrobiłam troszkę nowych rzeczy.
Trochę trwało zanim zrobiłam ten komplet, ale warto było poczekać na efekt końcowy. Wygląda, jak stara rodzinna pamiątka.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz