piątek, 20 lutego 2015

Witajcie!
No, nareszcie mam troszkę czasu, żeby opowiedzieć Wam, cóż takiego robiłam. Miałam niewielkie zamieszanie w domu, zamienialiśmy się z "młodym" na pokoje. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie pozmieniała i odnowiła. Konkretnie odnowiłam stary drewniany żyrandol, który był w bardzo opłakanym stanie. Kolor wyblakły, bez kloszy - masakra!
Kupiłam wosk barwiący w kolorze machoniu (supersprawa, nie trzeba malować farbą). Ściereczką wtarłam dokładnie wosk w każdy szczebelek i poczekalam aż wyschnie. Po wyschnięciu wypolerowałam. Czynności te powtórzylam dwa razy. Żyrandol "odżył" i nabrał koloru.
 Kupiłam klosze, które swoim wzorem pasują do całości.
Cały żyrandol pasuje świetnie do wystroju pokoju.
Tak więc, jak widzicie, można zoszczędzić i mieć satysfakcję, że coś sie zrobilo samemu. To naprawdę duża "radocha"!
Kiedy wywoskowany żyrandol wysychał, ja szyłam nowy komplet sutaszowy. Spodobało mi się połączenie różu, fioletu i czerni. Będzie świetnie pasować do mojej sukienki.
Zobaczcie naszyjnik:
Kolczyki:
Bransoletka:
I dopełnienie całości - pierścionek:
Całość wygląda tak:

Zrobiłam ten komplet dla siebie, żeby zwalczyć zimową chandrę i rozweselić te ponure dni. Ozdobiłam siebie, ozdobiłam pokój odnowionym żyrandolem i chwilowo moja próżność została zaspokojona. Teraz czas na nowe pomysły.

Pozdrawiam!