sobota, 18 lipca 2015

No i koniec mojego byczenia się nad morzem. Cóż, trzeba wrócić do rzeczywistości. Oj... ciężko będzie.
Jeszcze odwiedziłam jeden z końców Polski...
...i zobaczyłam, gdzie Wisła wpływa do morza.
A to prom przez Wisłę.
Poszłam na plażę zobaczyć zachód słońca.
Czas pakować "manatki" i... wracać.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy Malbork.
Wakacje, wakacje i... Szkoda, że trwają tak krótko.

Niestety, nie wszystko, co sobie zaplanowałam z moich robótek zrobiłam, ale od czego są długie zimowe wieczory.
Zrobiłam trochę bransoletek z siateczki jubilerskiej.
Obszyłam też kamień sutaszem.

No tak, ale przede wszystkim odpoczęłam, a to jest najważniejsze.
Teraz muszę się wziąć za komplet sutaszowy dla koleżanki, która już niedługo będzie miała zawsze wakacje-odchodzi na emeryturę. Och, jakże jej tego zazdroszczę! Ja też bym tak chciała, miałabym więcej czasu na moje "stworzydełka". Muszę jednak cierpliwie jeszcze troszkę poczekać.
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz